Loading proofofbrain-blog...

Dziennik #99/2022 - koperek rośnie jak szalony, dżungla się powiększa


Dzień dobry.

Jakże wspaniały był wczoraj wieczór. Bardzo mi tego brakowało, po prostu poleżeć i odpocząć. Pieseł chrapał obok, a ja oglądałam Ślicznotki i zajadałam się ciastkami. Ogólnie polecam film, fajnie się ogląda, bo jest wartka akcja, a mi w ogóle się podoba pokazanie w końcu kobiet stojących przed trudnymi wyborami. Trochę widzę tam siebie, bo też bym chciała iść na etat, pracować od 8 do 16 i mieć w pompie cały świat, ale na ten moment to niemożliwe jeśli chcę mieć spokojną głowę o moje finanse, które oczywiście sama z pocie czoła zrujnowałam. Co prawda w życiu bym się nie uciekła do działań nielegalnych, bo jestem tchórzem w tej kwestii, ale nie ukrywam, że chciałabym, żeby moje życie wyglądało aktualnie inaczej. Myślę jednak, że to stan przejściowy, przecież w końcu spłacę kredyty i wyjdę na prostą, a że nie mam wielkich potrzeb od życia to na pewno nie będę tyle wtedy harować.

Po filmie siedziałam sobie jeszcze chwilę na balkonie i patrzyłam w gwiazdy. Czuję totalny spokój odkąd nie piję i wolność, że robię co chcę. To był naprawdę przyjemny wieczór bardzo potrzebny dla mojego samopoczucia psychicznego.

Jak wstałam to wiadomo, ogarnianie siebie i psa. Postanowiłam też przetestować od dzisiaj spanie w dwóch turach zamiast przesypianie ciągiem całego dnia. Dlatego też jak wstałam to ogarnęłam sobie wszystkie rzeczy, które chciałam czyli mieszkanie, posty na Hive, pieseła i mój mały ogródek. Z dumą muszę się pochwalić, że koperek zaczął się już przebijać, więc mam nadzieję, że coś z tego będzie

WhatsApp Image 2022-06-29 at 15.52.45 (1).jpeg
Źródło: fotografia własna

Z racji tego, że rośliny zaczynają być moim hobby to jak byłam wczoraj w Biedrze to kupiłam kawowca

WhatsApp Image 2022-06-29 at 15.52.45.jpeg
Źródło: fotografia własna

Bardzo ładnie wygląda, ponoć może urosnąć wielki, zobaczymy co z tego będzie. W następny dzień wolny przesadzę go do własnej, większej doniczki. Naprawdę moje mieszkanie coraz bardziej zaczyna przypominać ciepły dom, a nie pijacką melinę i bardzo mnie to cieszy.

Potem zrobiłam sobie drzemkę oczywiście z moim kudłatym kompanem. Odkąd nie piję zauważyłam, że pieseł szaleje za mną jeszcze bardziej i w sumie się nie dziwię skoro teraz poświęcam mu każdą chwilę, a nie odpycham za każdym razem, bo przeszkadza mi w piciu.

Przed pracą czuję się trochę podmęczona, ale nie w wyniku niedospania, bo godzinowo wszystko się zgadza tylko mam wrażenie, że rozbija mnie tak pogoda mocno. Te przeskoki z 40 stopni na 16 - 18 kiepsko wpływają na moje samopoczucie. Mimo wszystko pracować trzeba, bo hajs musi się zgadzać dlatego dbam mocno o swoje nawodnienie, biorę leki i muszę koniecznie dorzucić suplementację witaminami. Do tego odkąd bawię się w te paczki Too Good To Go no to jem zdecydowanie więcej owoców niż zwykle, więc liczę, że w dalszej perspektywie wpłynie to korzystnie na moje zdrowie i samopoczucie.

Mam dzisiaj w sobie jakąś taką niechęć do pracy, ale mam nadzieję, że po kawie i obiedzie [pyyyszny gulasz], które zaraz wciągnę trochę mi minie.

Postanowiłam też co dalej z moją terapią. Jutro zadzwonię do ośrodka, bo dzisiaj przez drzemkę nie zdążyłam i zrezygnuję z terapii grupowej i po prostu poczekam ile będzie trzeba na psychoterapię indywidualną. Na ten moment nie jestem w stanie zrezygnować z pracy w takim wymiarze, w jakim go podjęłam, bo po podniesieniu rat kredytów po prostu się boję co będzie dalej, a praca i terapia trzy razy w tygodniu sprawią, że daję sobie maks dwa, do trzech tygodni i będę zajechana jak szmata, a to do niczego dobrego nie będzie prowadzić. Nie wiem czy podejmuję dobrą decyzję, ale to wybór między mniejszym złem, więc jedynie czas może to zweryfikować.

Tymczasem śmigam wypić dużą kawę, zjeść obiadokolację i jeszcze się przespacerować dłużej z psiakiem.

Do jutra!

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
1 Comment